O Eucharystii…
O Eucharystii…. CZUŁOŚĆ BOGA
I.
Ojciec materializmu, filozof – Ludwik Feuerbach, zasłynął twierdzeniem: „Człowiek jest tym, co je”. Ale o wiele wcześniej doszedł do tego św. Augustyn myśląc, pisząc i mówiąc o EUCHARYSTII – TO, co jem, staje się mną: jeśli spożywam Jezusa, „chleb żywy, który zstąpił z nieba”, staję się NIM. I to jest CEL Eucharystii – być przemienionym w Chrystusa (ta bierna strona ma tu znaczenie – to Chrystus w SIEBIE przemienia!) W XXVII niedzielę „zwykłą”, w modlitwie po Komunii świętej, kapłan wypowiada (śpiewa) takie słowa: „Wszechmogący Boże, spraw, aby udział w tym sakramencie zaspokoił głód i pragnienie naszej duszy i PRZEMIENIŁ NAS W CHRYSTUSA, którego przyjmujemy”. Kiedy św. Teresa przywołuje wspomnienie I Komunii świętej, mówi o niej jako o pocałunku miłości, danym jej przez umiłowanego Oblubieńca – „Ach, jak wdzięczny był pocałunek, który Jezus złożył na mojej duszy”. Tradycja ikonograficzna często też przedstawia pocałunek, jaki Jezus składa na czole osoby przyjmującej Komunię świętą. Intuicja ta ma swoje źródło w biblijnej Księdze Pieśni nad Pieśniami – „Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust” (Pnp1,2) Eucharystia jest bardzo szczególnym i bardzo osobistym spotkaniem człowieka z Chrystusem. Swego czasu bardzo irytowały mnie osoby (chyba większość z tych osób stanowiły kobiety;)), które do małych dzieci, najczęściej jeszcze niemowląt, siedzących czy leżących w wózkach, w wielkim zachwycie wypowiadały słowa – „Ty jesteś taki słodki (lub słodka), że ja bym cię zjadła”. Dzisiaj, kiedy urodziła mi się bratanica, potrafię je rozumieć… i wiem, że takie słowa są wyrażeniem czułości. Kiedy zatem Jezus mówi w Eucharystii – „Bierzcie i jedzcie… bierzcie i pijcie”, to chce wejść z nami w najgłębszą intymność, to szczyt czułości! To znaczy, że chce być BLISKI człowiekowi, daje SAMEGO SIEBIE. Mówi – „jestem do zjedzenia”. To niesamowite! W naszym kościele nad tabernakulum znajduje się ciekawa rzeźba pelikana, która o tej największej miłości Jezusa przypomina. Pelikan to stary chrześcijański symbol oparty na przekonaniu (obserwacji), że pelikan swoje pisklęta karmi własną krwią (w jednej z pieśni eucharystycznych śpiewamy słowa hymnu św. Tomasza z Akwinu – „Ty, co jak pelikan, krwią swą karmisz lud”; dzisiaj wiemy już, że pelikan z worka umieszczonego pod dziobem wydobywa małe, złowione wcześniej rybki i to nimi karmi swoje młode, a nie krwią…ale piękny symbol pozostał)
II.
Urodziła się w 1902 roku, we Francji. Była prostą, wiejską dziewczyną, które w wieku 26 lat została dotknięta całkowitym paraliżem i utratą wzroku. Jej cierpienia potęgowały się przez całe życie, każdego piątku przez 50 lat przeżywała MĘKĘ PAŃSKĄ. Nie jadła, nie piła, nie spała, żywiła się wyłącznie Eucharystią. Oddana bez reszty Chrystusowi, przyjęła w swoim ciele STYGMATY. Marta Robin! Leżąc nieruchomo w swoim małym pokoiku zdołała przyjąć tysiące osób z całego świata, pełniąc wobec nich posługę swoistego kierownictwa duchowego. Napisano, że „całe życie Marty było jak woń kadzidła unosząca się do Boga. Było ono jak MSZA ŚWIĘTA; była w nim pieśń na wejście; było słuchanie Słowa Bożego; było tragiczne ofiarowanie i komunia z NIEBEM” Pozostawiła po sobie wiele stron duchowego testamentu. Streszczając: „Każde chrześcijańskie życie jest MSZĄ i każda chrześcijańska dusza na tym świecie jest HOSTIĄ”. W Eucharystii, tuż po modlitwie wiernych, która kończy Liturgię Słowa, następuje chwila bardzo głęboka, choć w naszym przeżywaniu boleśnie zagubiona. To moment tak zwanego „ofiarowania”. „Tak zwanego” – bo to określenie „potoczne”; właściwe „ofiarowanie” ma miejsce nieco później. Chodzi tu o moment, w którym kapłan odbiera i za chwilę podnosi w górę CHLEB i WINO, święte dary ofiarne. Chleb i wino to dla ludów biblijnych dwa najbardziej istotne elementy pożywienia. Chleb był w tych czasach i nadal pozostał SYMBOLEM, który kryje w sobie całe pożywienie. Wino natomiast oznacza pewien NADMIAR. Nie jest czymś koniecznym. Wyraża radość, świętowanie, pewien odpoczynek, wytchnienie, coś poza zwykła konieczność odżywiana się. Właśnie chleba i wina użył Jezus podczas pierwszej Eucharystii. Kiedy kapłan podnosi patenę z chlebem, mówi: „Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich. Tobie go przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia”. Bardzo podobne słowa wypowiada podnosząc kielich z winem. Ta chwila przygotowania darów to parę minut, w których człowiek może „wypowiedzieć siebie”. Pisała Marta Robin: „Kapłan bierze w swe dłonie hostię i ofiaruje ją Bogu. Ty TAKŻE masz ofiarować Bogu HOSTIĘ, która jest hostią czysto duchową – to jest SAMĄ SIEBIE. Weź więc całą siebie bez zastrzeżeń i ofiaruj Bogu wraz z Jezusem, boską Ofiarą, nieprzerwanie składaną za zbawienie wszystkich. Weź twoje ciało i wszystkie jego zmysły, twoją duszę i wszystkie jej myśli, twoją wolę i wszystkie jej pragnienia, twoje serce i wszystkie jego uczucia. Weź CAŁE ŻYCIE, życie każdego dnia ze wszystkimi pracami, cierpieniami, trudnościami, walkami, dobrymi uczynkami, weź i powiedz Bogu – Panie, to wszystko jest dla Ciebie, ofiaruję Tobie to wszystko!” Zaraz potem kapłan wzywa do modlitwy, aby Bóg przyjął tę ofiarę. Zauważmy, że już za chwilę to, co „ofiarowane” będzie PRZEMIENIONE, przed nami bowiem w Eucharystii CUD PRZEISTOCZENIA, w którym Chrystus prócz chleba i wina, pragnie przemienić to wszystko, co Mu ofiarowaliśmy – więc także to, co nas męczy, niepokoi, z czym sobie nie radzimy. Eucharystia uczy jak żyć. Tylko to, co ofiarowane Bogu, może być przemienione. Bez Boga nie damy rady – jak zwykły chleb, który staje się czerstwy, jak zwykłe wino, które kwaśnieje. Nie damy rady SAMI. Żyjmy OFIAROWANIEM! Warto przeczytać Wj14,1-24 – na powitanie zwycięskiego Abrama, Melchizedek, król Szalemu, wyniósł chleb i wino. Z pozoru to rzecz zwyczajna, bez większego znaczenia. Przecież utrudzonych walkami ludzi należało posilić w drodze do domu. Tymczasem chodzi tutaj o rzecz nieporównywalnie większą – mamy tutaj zapowiedź Eucharystii. Nie wdając się w szczegółowe wyjaśnienia i argumentacje wystarczy wspomnieć tutaj intuicję Kościoła, wyrażoną od bardzo dawna w I Modlitwie Eucharystycznej: (…)składamy Twojemu najwyższemu majestatowi z otrzymanych od Ciebie darów Ofiarę czystą, świętą i doskonałą, Chleb święty życia wiecznego i Kielich wiekuistego zbawienia. Racz wejrzeć na nie z miłością i łaskawie przyjąć, podobnie jak przyjąłeś dary swojego sługi, sprawiedliwego Abla, i ofiarę naszego Patriarchy Abrahama oraz tę ofiarę, którą Ci złożył najwyższy Twój kapłan Melchizedek, jako zapowiedź Ofiary doskonałej.
III.
„Oto BARANEK BOŻY, który gładzi grzech świata!” – tak św. Jan Chrzciciel przedstawił Jezusa. Dlaczego nazwał Go BARANKEIM? Trzeba przypomnieć sobie żydowską PASCHĘ. W noc przed wyjściem z niewoli egipskiej Żydzi zabili w swoich rodzinach baranka na ucztę ofiarną, a jego KRWIĄ naznaczyli odrzwia swoich domów. Anioł śmierci, który tej nocy przechodził przez Egipt, ominął domy oznaczone krwią baranka. Krew baranka była więc znakiem OCALENIA, dzięki niej Żydzi byli URATOWANI. I na pamiątkę tego wydarzenia Żydzi co roku gromadzili się, by świętować PASCHĘ, zabijali wtedy jednorocznego baranka. I nie jest przypadkiem to, że JEZUS został skazany na śmierć w tym samym dniu i o tej samej godzinie, w której według prawa żydowskiego zabijano baranki na paschę. Zatem kiedy Jan Chrzciciel mówi o Jezusie: „Oto BARANEK BOŻY”, to zapowiada jego MĘKĘ i ŚMIERĆ, mówi, że Jezus jest PASCHALNYM BARANKIEM, który przez swoją KREW uwalnia ludzi z grzechów. Dzięki TEMU Barankowi i MY jesteśmy URATOWANI! „Oto Baranek Boży” – te same słowa słyszymy podczas każdej mszy świętej, kiedy tuż przed Komunią św. kapłan ukazuje nam POŁAMANE CIAŁO CHRYSTUSA. Najbardziej przejmującym dźwiękiem, jaki przy odrobinie wysiłku możemy usłyszeć we mszy świętej jest właśnie ”trzask” łamanego Ciała Chrystusa! I ten dźwięk i te słowa wskazują na to, że msza święta jest OFIARĄ, że na ołtarzach Chrystus składa siebie w tej samej ofierze, że na ołtarzu dzieją się „wielkie rzeczy”. Mamy czasem takie „fristajlowe” podejście do udziału we mszy świętej – oczekujemy, żeby było miło, przyjemnie, zabawnie, żeby „dla każdego było coś miłego”, a jeśli tego nam brakuje, to kontemplujemy zegarek, podziwiamy trajektorię lotu muchy, stwierdzamy, że ten ksiądz jakoś słabo się stara, albo też po kwadransie dochodzimy do silnego przekonania, że w kościele przydałoby się jednak pomalować. Taka mentalność pod tytułem: „baw mnie!” Tymczasem w czasie mszy świętej NIKT i NIC nie powinno nam przeciąć linii łączącej nasze oczy, nasze serce, nasz umysł z OŁTARZEM. Po tych znamiennych słowach – „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” – kapłan dopowiada, że „błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka”. „Błogosławieni” – znaczy SZCZĘŚLIWI! Czy zatem, jako wezwani na ucztę Baranka … JESTEŚMY SZCZĘŚLIWI? W jednym z wywiadów, zmarły niedawno, światowej sławy kompozytor, muzyk – Wojciech Kilar, mówił tak: „Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy jestem człowiekiem szczęśliwym i wtedy zacząłem się zastanawiać. Szalenie trudno ocenić, czy jest się człowiekiem szczęśliwym czy nie. Poszedłem na niedzielną mszę i pomyślałem, że są tylko trzy takie miejsca, w których odczuwam szczęście w pełni tego słowa, szczęście absolutne – KOŚCIÓŁ W CZASIE MSZY ŚWIĘTEJ, góry i dom”. Kościół w czasie mszy świętej! Raz jeszcze – czy jesteśmy „szczęśliwi” jako „wezwani na ucztę Baranka?”. Jeśli NIE to trzeba nam wewnętrznie przepracować teologię Eucharystii. W niej najważniejszy jest JEZUS – ZBAWICIEL! A między słowami ZBAWICIEL a ZABAWICIEL jest przepaść. Po lewej stronie tabernakulum w naszym kościele widzimy w płaskorzeźbie scenę ofiarowania Izaaka (tu warto przeczytać Wj22,1-19). Kiedy wszystko było już przygotowane przez Abrahama do złożenia ofiary z własnego syna, tenże zaniepokojony zapytał – „a gdzie jest baranek?” Abraham odpowiedział mu na to – „Bóg upatrzy sobie baranka”. Kościół w tych słowach zawsze widział zapowiedź ofiary Chrystusa. A nam ta płaskorzeźba przypomina, że msza święta to OFIARA Chrystusa!
Niech każda Eucharystia będzie dla nas doświadczeniem czułości Jezusa, obyśmy Eucharystię jeszcze bardziej UMIŁOWALI!
(DJ)