O obrazach Boga…
O OBRAZACH BOGA…
„Nie wolno udawać, że wiemy o Bogu więcej niż wiemy!” (ks. J. Szymik)
Podstawowe pytanie człowieka, który chce odkryć swoje powołanie brzmi: „Co wiesz o Bogu, jakim ci się Bóg objawił, jaki masz Jego obraz?” Tym pytaniem możemy weryfikować każdą swoją decyzję. To pytanie trzeba stawiać sobie nieustannie, zwłaszcza wtedy, gdy pojawia się jakiś kryzys powołania…
Nosimy w sobie OBRAZ BOGA, najczęściej bardzo daleki od samego Boga, obraz, który ma wpływ na nasza codzienność, na to, jak traktujemy siebie i innych, na to, jak czujemy się wstając rano z łóżka, na to, co nam się śni, na to, co myślimy patrząc w lustro, na to, jaka jest nasza modlitwa, na to, jak z nami czują się inni.
- BÓG POLICJANT.
Wiersz Jerzego Jankowskiego (ur. 1965) zamieszczony w „109. Liście DK do rodzin”:
STRASZNY SEN
miałem straszny sen
stałem
w kościele
z czapką na głowie
Jaki obraz Boga ma człowiek, który pisze taki wiersz i nadaje mu taki tytuł? Ten wiersz powinien mieć tytuł: „NERWICA!”
Bóg „POLICJANT” nieustannie czeka, żeby złapać człowieka „na gorącym uczynku” i… surowo ukarać. Nie pyta o motywy, przyczyny, ale karze za każde uchybienie w nieubłagany i niemiłosierny sposób.
Taki obraz Boga może pojawić się w świadomości człowieka bardzo wcześnie, na przykład już wtedy, kiedy mama mówi dziecku: „Poczekaj, urwisie, Bozia cię ukarze!” Albo: „Widzisz, to jest kara boska!” Ciekawe jak dziecko wyobraża sobie takiego Boga, jakiej kary wtedy dziecko się boi.
Taki obraz Boga może urodzić się w dziecku także wtedy, kiedy w domu rodzinnym matka informuje ojca o złych czynach dzieci, a ojciec za to karze.
Musimy pamiętać o tym, że do Boga zwracamy się: „Ojcze”, zatem postać TATY ma ogromny wpływ na kształtowanie właściwego obrazu Boga. Na pewnym etapie rozwoju dziecko identyfikuje postać Boga z sylwetką taty. I pewnie niejedno dziecko buntuje się wewnętrznie mówiąc sobie: „Ja nie chcę takiego Boga!”
Taka wizja żyje i rośnie w człowieku – bezlitosny policjant! I czasem nawet staje się właśnie źródłem trudnych do wyleczenia nerwic, w których człowiek żałuje zanim zgrzeszy. W codzienności zamęcza siebie i spowiedników pytaniami: „czy to był już grzech, czy jeszcze nie?”
- BÓG HANDLOWIEC.
Z Nim wystarczy się rozliczyć, jak z fiskusem. Płacę i wymagam. Pościłem i mi się należy. Jaka praca, taka płaca. Traktuje się modlitwę jak kartę kredytową: wkładam i wypłacam. Wystarczy wystukać PIN: ko – ron – ka albo ró – ża – niec… i gotowe. Troszkę czasem trzeba pocierpieć, ale generalnie się opłaca. Przy takiej wizji Boga ludzi zżerają czasem dylematy i mówią: „zjadłem mięso w piątek, ale zaraz wyplułem”, „nie byłam dwa razy w kościele, ale miałam złamaną miednicę” (oczywiście Boga w ogóle nie obchodzi złamana miednica, ale to, że nie była dwa razy w kościele i już!)
Mężczyzna mi mówi, że stracił wiarę, bo znalazł w kościele „Nowennę do św. Judy Tadeusza”, postąpił zgodnie z „instrukcją obsługi” i … NIC, „nie chwyciło”, jego prośba nie została wysłuchana. Taka wizja Boga bywa źródłem chorobliwego perfekcjonizmu.
- BÓG MASKOTKA.
- BÓG WITAMINA.
- BÓG RASISTA.
- BÓG PIORUNOCHRON.
Z obrazu Boga wyłania się obraz człowieka, samego siebie – jak widzę Boga, tak widzę i traktuje siebie.
By było lepiej warto przemedytować, przemodlić pozytywnie uzdrawiające biblijne wizerunki Boga.
Jako chrześcijanie wierzymy w Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Czy nie wystarczy wierzyć, że Bóg po prostu JEST?
Odpowiedź jest prosta – wierzymy w Trójcę, bo wierzymy, że Bóg jest miłością. A skoro jest miłością – MUSI kogoś kochać! Nie ma przecież miłości na próżno, miłości bezosobowej.
Kogo więc Bóg miłuje?
Ma rację ten, kto odpowie, że Bóg miłuje człowieka. Ale to jedna dwóch możliwych odpowiedzi. Bo był czas, w którym był Bóg, a nie było człowieka i świata. Kogo wiec wtedy kochał Bóg? – jeśli tylko samego siebie – byłoby egoistą.
Chrześcijańskie Objawienie odpowiada, że: „Bóg był miłością w samym sobie przed czasem, ponieważ od zawsze ma w sobie Syna, którego darzy miłością nieskończoną, to znaczy w Duchu Świętym”.
Bóg jest Trójjedyny, gdyż jest KOMUNIĄ MIŁOŚCI. To wewnętrzne życie Boga jest wzorem każdej wspólnoty ludzkiej – od rodziny po cały Kościół.
Bardzo stara ruska ikona RUBLOWA przedstawia Trójcę Świętą, jako trzy anielskie postacie, bardzo młode, lekkie i niezwykle smukłe. W swym głębokim spokoju zakreślają jakby okrąg, a równocześnie GESTAMI, którymi się przywołują wyrażają całkowicie łączącą je jedność – jeden zatapia się wzrokiem w drugim i przenika do głębi drugiego. Gdyby chcieć jednym słowem opisać te ikonę, to byłoby to słowo: MIŁOŚĆ! Wyczuwa się wprost ten kojący wewnętrzny dialog miłości.
Jeżeli będziemy uważnie czytali Nowy testament, gdzie Trójca objawiła siebie, zauważymy pewną regułę – otóż żadna z trzech Osób Boskich nie mówi o sobie, lecz o drugiej, nie skupia uwagi na sobie, lecz kieruje ją na inną osobę:
Ojciec mówi: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Jezus, ucząc modlitwy, karze mówić: „Ojcze, który jesteś w niebie”. Duch Święty w sercu wierzącego uczy mówić: „Abba” – to znaczy „Ojcze”, albo „Maranatha”, co znaczy „Przyjdź Panie”.
Jeszcze raz – żadna z Osób Boskich nie skupia uwagi na sobie, ale kieruje ja na inną Osobę!
Zrozumiała to MARYJA. Kiedy znalazła Jezusa w świątyni, powiedziała: „Oto ojciec Twój i ja, z bólem serca szukaliśmy Ciebie” – ojciec Twój i JA! Ta kolejność jest ważna, podkreśla Maryja ból małżonka przed swoim bólem.
W ikonie Rublowa i zauważyć ważny fakt – mianowicie to, że Osoby Trójcy Świętej siedzą przy stole, na którym stoi kielich. Trójca jest na EUCHARYSTII! Wniosek prosty – będąc na Eucharystii wchodzimy w tajemnicę Trójcy Świętej, otrzymujemy ogromną moc i siłę do miłowania, do życia na wzór Trójcy Świętej, nieustannego udzielania się w miłości!
(DJ)